Teksty / Felietony / PODYSKUTUJMY O GUSTACH

W niniejszym felietonie będzie wszystko. Będą twarde fakty, śmiałe hipotezy, gorące plotki, łzawe wspomnienia i mocne słowa. Będzie nienawiść, będzie śmierć i nagość. Hejt, fejm, wszystko za-Kleszcz-one.

Czemu w Polsce jest brzydko? Książki o tym pisano, czyta je się z bólem, nie dają wiele nadziei. Podnosi się brak wychowania plastycznego, brak obcowania ze sztuką od najmłodszych lat. Miałem to szczęście, że w podstawówce uczono mnie plastyki.  Lekcje prowadziła pani Urbańska, powszechnie nielubiana, bo wymagająca i ironiczna. Powiedziała na przykład mojej koleżance: „Odsuń się Tarka, bo jesteś pusta, ale nie przezroczysta”. Nie miała nadziei co do większości uczniów, skazanych przez mało ambitnych rodziców na zawodówki, ale we mnie dostrzegła jakiś błysk i to dzięki pani Urbańskiej znalazłem się w łódzkim Muzeum Sztuki. Chodziłem tam nawet na wykłady o sztuce, a potem przystąpiłem do Olimpiady Plastycznej i zająłem jakieś miejsce w województwie. Województwo było wtedy malutkie, a miejsce bodajże trzecie. W nagrodę dostałem książkę o surrealizmie z popularnej, sztywno okładkowej serii. Była to deprawacja niewątpliwie, Delvaux ukształtował moje patrzenie na miasto i kobiety, a Duchamp i Man Ray sprawili, że nie wyrzucam zepsutych sprzętów gospodarstwa domowego, bo mogą się zawsze przydać.

Nauczyłem się odróżniać impresjonizm od dadaizmu, a barok od klasycyzmu. Romantyzm od romanizmu, odrodzenie od oświecenia. Style w sztuce ułożyły mi się w głowie jak kolejne klocki dzięki wysiłkom polonistki w liceum. Omawialiśmy co prawda literaturę, ale zawsze było ogólne wprowadzenie do danej epoki. Przy okazji pani Toś, przez jej zamiłowanie do opery nazywana Tośką, nieświadomie zupełnie rozwinęła u mnie zamiłowanie do składania słów, dając mi niefrasobliwie piątki za wypracowania na tematy ogólne. Na studiach znowu od początku zaczęło się porządkowanie i klasyfikowanie, od antyku począwszy, od romanizmu w polskiej architekturze, z wieloma niuansami. Poznaliśmy manieryzm, historyzm, dowiedzieliśmy się o rozstrzale przedziałów czasowych kolejnych epok w różnych krajach. U nas gotyk, gdy w słonecznej Italii nowe trendy, zawsze Rzeczpospolita była krok do tyłu w modnej architekturze. Za każdym razem przerabiało się materiał od początku, stąd najlepiej znałem wcześniejsze epoki, a najsłabiej najnowsze. Przed egzaminem u profesora Świechowskiego jego książkę o sztuce romańskiej zaczynałem czytać 3 razy i nigdy nie dobrnąłem do końca. Rano jako pierwszy zgłosiłem się do profesorskiego pokoju na egzamin, bo inni się bali. I zapytał mnie pan Zygmunt o początki romanizmu w Polsce, a ja rysowałem mu swobodnie rzuty kolegiat i rotund z grubościami murów i okienkami. I jak jeszcze opowiedziałem mu o biforiach, to wypuścił mnie uszczęśliwionego z czwórką. Warto być pierwszym!

Myślę, że wielu ma zbliżone wspomnienia, jeśli chodzi o „przerabianie” epok i stylów. Na najnowsze czasy brak czasu. Secesja, art deco, modernizm, a potem mgła. Niektórzy coś słyszeli o postmodernizmie i dekonstruktywizmie, ale przypisać konkretny budynek z ostatnich kilkudziesięciu lat przeciętnemu Polakowi przyszłoby z trudem. Już prędzej wiek budowli określi, lata 60. widocznie różnią się od 80. Pływamy w mętnej wodzie przypuszczeń i domysłów, brak nam dystansu do nowoczesności i brak aparatu nazewniczego. Może dlatego rozprzestrzenia się chaos i nie najlepszy gust? Może gdybym spróbował nazwać parę zjawisk, to pomogę oswoić rzeczywistość lub ją zrozumieć. Zrozumieć znaczy przebaczyć, nieprawdaż?

Po znakomitych budowlach gotyckich mieliśmy odwołanie do antyku i klasycznych proporcji odrodzenia, które w dobie kontreformacji wyparł olśniewający religijny barok, następnie przykryty laickim i nudnym klasycyzmem, od którego odbił się tradycyjny i eklektyczny historyzm, przekształcony po wielu próbach zrzucenia ozdób, ornamentów i po wyklarowaniu funkcji w zimny modernizm. Modernizm przekształcił się wskutek błędów i wypaczeń w brutalizm z odnogą ślepą monumentalistycznej architektury dyktatur, z brutalizmem dzielnie sobie pograł postmodernizm, na fali fascynacji możliwościami technicznymi zniszczony przez neomodernizm w paroksyzmach dekonstrukcji. Z grubsza po stylu powściągliwym mamy rozbuchany, po nawiązywaniu do dawniejszych epok próby modernizacji, gdy to nawiązywanie staje się wtórne i nieznośne. Tak się to wszystko dzieje na świecie szerokim, którego echa docierają do Polski niczym odbicie w platońskiej pieczarze. Ameryki w budownictwie na pewno nie odkrywamy.

Generalizując, PRL to socrealizm skorelowany z odbudową zabytków, a potem modernizm z typizacją i brutalizacją. Rok 1989 był przełomem. Zaczął się powrót do tradycji, umożliwiony przez nieśmiałe postmodernistyczne gierki ubogą formą i jeszcze uboższym detalem lat 80. Wzniesione po tym przełomie budynki przedstawiają obecnie opłakany widok na ogół, architekci szybko dostrzegli, co się dzieje, i na wyścigi zaczęli kopiować modne rozwiązania fasad i tak jest po dzień dzisiejszy. Lud jak zwykle nie nadążył za elitami i rozkwitł nam prowincjonalny budyzm. Budyści składają formy architektoniczne bezładnie, typową taką formą jest forma garażowa z pulpitowym, czyli jednospadowym dachem. Wraz ze wzrostem liczby aut w Polsce i rozkwitem handlu między blokami pojawiły się oznaki budyzmu – szczęki, wiaty, garaże, kioski, pawilony, dolepki, dobudówki i doklejki.

Z początku budyzm rozkwitał tylko w przestrzeni miejskiej, ale wraz z coraz większą dostępnością samochodów miasta zaczęły się rozlewać i na przedmieściach zaczęła się epoka Ogrodzenia. Grodzi się pola, łąki, lasy, nie mówiąc o blokowiskach. Gdy zadamawia się Ogrodzenie, zaczyna się epoka Baraku. Styl barakowy to rozwojowa pochodna budyzmu w oparciu o technologie stalowych hal fabrycznych. Barakizacja naszego kraju postępuje wraz z ekspansją firm i technologii, końca tego nie widać, bo mamy wzrost gospodarczy.

A na miejskich osiedlach bloków i domów jednorodzinnych zadomowił się termomodernizm. Architektura termomodernistyczna pozbawiona jest finezyjnego detalu, bo chyba detalem nie można nazwać plastikowych okien i daszków z poliwęglanu. Wprawni termomoderniści są najczęściej równolegle nieporadnymi kolorystami, swoimi osiągnięciami być może nawiązując do nurtu polskiego prymitywizmu. Kolory bloków po Ociepleniu mogą wskazywać na fascynację Ociepką i jego kolorowymi smokami. Mamy więc nasz swojski, jedyny i niepowtarzalny styl, który pomaga walczyć ze smogiem, przy okazji niszcząc smak. Smok, smog i smak – tego nie można połączyć zgrabnie. W morzu bezguścia można w końcu utonąć i nie trzeba nigdzie daleko jechać, by wyrobić sobie niewesołe sądy. Gdybym się pokusił kiedyś o podsumowanie modernistycznej łódzkiej architektury, to napisałbym rozprawkę „Od secesji do Sukcesji. Studium upadku”. Na razie musi wystarczyć ten skromny felieton, który by nie powstał, gdyby nie pani Teresa Urbańska, nauczycielka plastyki.


13.03.2025 | Piotr Grobliński

Felietony

KOREKTA WYOBRAŻEŃ

W marcowym "Kalejdoskopie" wywiad z Arturem Domosławskim, laureatem Łódzkiej Nagrody Literackiej im. Juliana Tuwima. Autorem słynnej biografii Ryszarda Kapuścińskiego, a także mniej słynnej biografii Zygmunta Baumana. Ostatnio opublikował tom Rewolucja nie ma końca, poświęcony Ameryce Łacińskiej. Jak sam przyznaje, "doświadczenie latynoamerykańskie wpływa na mój (czyli jego) sposób pisania również o Polsce". Nigdy nie byłem w Ameryce - być może dlatego się różnimy.

CZYTAJ DALEJ +

07.03.2025 | Piotr Grobliński

Felietony

CZTEREJ PANCERNI I KOT

Napisałem kiedyś wiersz, który zyskał pewną popularność. Doczekał się publikacji, tłumaczeń, nagrań w aktorskim wykonaniu, a nawet dwóch etiud filmowych. Zdarzyło mi się nawet słyszeć o nim z ust przypadkowo spotkanych spacerowiczów. Czyli trafił nie tyle pod strzechy, co na osiedlowe skwerki. Teraz powraca za sprawą AI.

CZYTAJ DALEJ +