Starłszy ściereczką jedynkę i napisawszy w jej miejsce kredą cyfrę dwa, zacząłem rozmyślać o trzech królach, którzy podobno wcale królami nie byli. Byli mędrcami, astrologami, astronomami, ówczesnymi intelektualistami. W greckim tekście ewangelii określa się ich słowem „magoi”, stąd używane w odniesieniu do przybyszów ze Wschodu słowo magowie. Magowie, a może wróżbici? Między królem a magiem czy naukowcem różnica jest znaczna. Król ma orszak, sługi i żołnierzy, mag może w podróży użyć jakichś sztuczek, np. przemieścić się do Izraela na latającym dywanie. Ale astronom czy astrolog? To byli ówcześni poszukiwacze wiedzy. Może i lepiej się im wiodło niż dzisiejszym naukowcom, ale podróż na drugi koniec świata też była trudniejsza. I droższa (nie było chyba jeszcze tanich linii), a przecież trzeba było jeszcze kupić dary… złoto na przykład zawsze swoją cenę miało. I pełna niebezpieczeństw taka podróż, niewygód wiele przynosiła.
T.S. Eliot w swoim znanym poemacie oddaje trzem podróżnikom głos: Ci poganiacze wielbłądów z klątwami i narzekaniem,/ Uciekający, bo zachciało im się trunku i kobiet…/ Ogniska nocne gasnące, bezdomność/ Te wioski brudne a drożące się… To oczywiste szaleństwo jechać w taką podróż, gonić za jakąś gwiazdą. Ciekawe, ilu naukowców (poszukiwaczy prawdy) dzisiaj zdecydowałoby się na taką wędrówkę, by zobaczyć jakieś ciekawe zjawisko. Ilu zrozumiałoby znak? No właśnie – jak by ta historia wyglądała dzisiaj? Kto dostrzegłby tajemnicę do odkrycia? Kto by się ruszył i pokłonił, dary wręczył?
Królowie, czyli kto? Prezydenci wielkich mocarstw? Kanclerz Merkel, Boris Johnson i Emmanuel Macron? A może Putin by przyszedł z Bidenem i chińskim przywódcą Xi Jinpingiem? Nie, silna władza to w tej opowieści raczej odpowiednik Heroda, więc zostawmy przywódców. Może zatem astrofizycy, specjaliści od kosmologii, nobliści jacyś sławni… może Roger Penrose, Steven Weinberg i Edward Witten? A może nasz Michał Heller? Wszak jest nie tylko wielkim naukowcem, ale i księdzem, więc wiedziałby, co to mirra i skąd wziąć kadzidło. A może w laboratorium któregoś z ośrodków badawczych, w genewskim Wielkim Zderzaczu Hadronów na przykład, zaobserwowano by jakieś ciekawe zjawiska, jakieś zakłócenia widma czy nieznane promieniowanie? Ekipy wyszłyby w teren z czujnikami i krok po kroku zbliżałyby się do Betlejem. A tam pikanie na całego i strzałka poza skalą.
A może jednak magowie… Na przykład trzech magów od nowych technologii – Jeff Bezos, Elon Musk i Marc Zuckerberg. Ciekawe, co by tacy magowie – królowie światowego biznesu przynieśli w darze. Komputer, panele fotowoltaiczne, autonomiczny samochód? Gdyby trzecim magiem był Richard Branson, mogliby przylecieć swoimi kosmicznymi rakietami. Akurat podróżowaliby turystycznie wokół Ziemi i jakaś siła zakrzywiłaby im trajektorię lotu. Bóg do każdego przemawia w zrozumiałym dla niego języku. A Święto Trzech Króli to przecież Epifania – Bóg objawia się wszystkim ludziom, wszystkim narodom. Także poganom z dalekich krajów. Polska, która istniała wtedy tylko w planach, też była takim dalekim krajem.
To jeszcze wróćmy do Eliota, także przecież noblisty. Pod koniec poematu pisze tak: Wróciliśmy do swych ziem, do dawnych Królestw,/ Lecz nie jest nam już łatwo w starym ładzie,/ Wśród obcych ludów wielbiących swych bogów. Ta podróż ich zmieniła, zdobyta wiedza ich zmieniła. Są trochę wyobcowani w swoich krajach, opowiadają niezrozumiałe dla ogółu rzeczy. Na święta dzwonią do siebie: – Cześć Melchiorze, tu Kacper. Tęsknię za wspólną wędrówką. Nie wiesz, co u Baltazara?
Cytaty z wiersza T. S. Eliota „Journey of the Magi” w tłumaczeniu Józefa Czechowicza (pierwszy fragment) i Krzysztofa Boczkowskiego (drugi fragment).
Felietony
Szczerze mówiąc, nie wyglądał. Nie wyglądał nawet na emerytowanego dyrektora. Nie wyglądał też na bezdomnego. Coś pomiędzy – wyglądał, jakby z kiedyś porządnie ubranego, pewnego siebie mężczyzny ktoś spuścił powietrze. Wyglądał trochę jak bałwan w trzecim dniu odwilży. Ale miał w oczach jakąś radość, rozmarzenie.
Felietony
Równo rok temu odeszła od nas wyjątkowa osoba - pani Barbara Grzelak, człowiek wielkiego serca, przyjaciółka artystów, twórczyni fundacji SNG Kultura i Sport. Z tej okazji przypominam swój tekst, który ukazał się w czerwcowym numerze "Kalejdoskopu".