1 poziomo – wolne nie dla Mikołaja, 1 pionowo – materiał na bałwana. Zgadliście? Święta i śnieg – to nie było trudne. W nagrodę otrzymujecie płytę z największymi świątecznymi przebojami w wykonaniu polskich i zagranicznych muzyków. A jeśli ktoś nie wygrał i nie dostanie płyty, niech się nie martwi. I tak wszystkie te utwory usłyszy ze sklepowych głośników podczas zakupów albo z własnego radia podczas porządków. Albo podczas zakładowej wigilii w wykonaniu koleżanek z działu. W każdym hicie te dwa słowa będą tworzyć nierozłączną parę. Tylko że śniegu na Święta nie pamiętają już nawet najstarsi felietoniści.
Wyglądam przez okno. Na niebie para świetlistych reniferów ciągnie świetliste sanie. Poniżej dwie świecące gwiazdki, pomiędzy nimi także świecąca śnieżynka, a niżej to już świeci cały świat. To sąsiad odpalił swój imponujący zestaw świątecznych dekoracji w iście amerykańskim stylu (nawet na zdjęciach robi wrażenie). A zatem już czas! Ściągam ze strychu pudła z bombkami i światełkami. Tradycyjne łańcuchy z papierowych kółek już nikogo nie kręcą. Znoszę kilka splątanych sznurów ledowych lampek i rozpoczynam żmudny proces rozplątywania – niełatwe zadanie, ale się udaje. Razem z żoną przyozdabiamy jak umiemy małą choinkę (wewnątrz) i spory krzak bzu (na zewnątrz). Przy neonowej ferii barw na domu sąsiada wypadamy blado, ale co tam… Na pociesznie coś sobie zanućmy. Kolędy? Jeszcze nie (kolędy śpiewamy od Wigilii), więc może świąteczne piosenki. Dobre na ochłodę, bo w każdej śnieg, sanie, a niekiedy nawet kulig. A tu, panie, 8 stopni o północy, prawie jak w dalekich, biblijnych krainach. No to posłuchajmy…
Na stronie A naszej płyty zagraniczne hity: White Christmas (pierwszy wielki przebój świąteczny, zaśpiewany przez Binga Crosby’ego w radiowym studiu w Boże Narodzenie 1941), Jingle Bells, Let It Snow i na dokładkę Last Christmas. W tej ostatniej piosence niby śniegu nie ma, za to w teledysku jest, są nawet narty. W polskiej wersji autorstwa Jacka Skubikowskiego (Kolęda dwóch serc) kobieta mówiła, że będą zawsze razem (tak przynajmniej zapamiętał to mężczyzna – podmiot liryczny), ale dziś już wiadomo – to tylko śnieg, wino i świece, czyli magia nastroju. Zaraz, zaraz… co tu robi wino? Przecież nie jest na ś. To wszystko okazało się tylko śnionym snem, który topi się tak szybko jak śnieg. I to jedyny sygnał, że było ciepło pod koniec roku. Zeszłego. Wielka miłość trwała jeden dzień i się roztopiła.
W poszukiwaniu bardziej aktualnych pogodowo piosenek świątecznych przeszukałem wyszukiwarkę i znalazłem zestawienie polskich utworów tego rodzaju. I znów zasypało mnie śniegiem: Kulig Skaldów, Wielkie świąteczne całowanie (i rzucanie śnieżkami), Święta w nas (jak w białym śnie) czy wreszcie najbardziej wprost – Pada śnieg w wykonaniu Edyty Górniak (słowa Jacek Cygan). Przesłuchiwałem przeboje (i podboje list przebojów), szukając fragmentów o nieco wyższej temperaturze. Wreszcie jest, jest taki dzień
bardzo ciepły, choć grudniowy. To oczywiście Czerwone Gitary. Ogień rozpalonych do czerwoności gitar (trochę przesadzam), to i dzień w piosence bardzo ciepły. Autorowi chodziło co prawda o temperaturę uczuć, ale dobre i to. Dobre w znaczeniu „pasujące do temperatury za oknem”, choć w refrenie jednak pojawiają się płatki śniegu. No bez śniegu się widać nie da. A śniegu nie widać, chyba że w reklamach. Śnieg sells, jak w grudniu mawiają spece od reklamy.
Zastanawiam się, czemu nikt nie zapełni tak dotkliwej luki. Przecież na piosenkę o ciepłych świętach w ciepłym grudniu rozgłośnie radiowe rzuciłyby się jak pasterze na lirę, by grać i grać, i grać. Gdybym nie porzucił pisania wierszy, może i sam bym coś takiego stworzył. Ale skoro porzuciłem, to mogę jedynie spokojnie czekać. I życzyć wszystkim ciepłych Świąt.
Felietony
Szczerze mówiąc, nie wyglądał. Nie wyglądał nawet na emerytowanego dyrektora. Nie wyglądał też na bezdomnego. Coś pomiędzy – wyglądał, jakby z kiedyś porządnie ubranego, pewnego siebie mężczyzny ktoś spuścił powietrze. Wyglądał trochę jak bałwan w trzecim dniu odwilży. Ale miał w oczach jakąś radość, rozmarzenie.
Felietony
Równo rok temu odeszła od nas wyjątkowa osoba - pani Barbara Grzelak, człowiek wielkiego serca, przyjaciółka artystów, twórczyni fundacji SNG Kultura i Sport. Z tej okazji przypominam swój tekst, który ukazał się w czerwcowym numerze "Kalejdoskopu".