Teksty / Felietony / PRACA W DOMU

Dorosłość tym się między innymi różni od dzieciństwa i młodości, że lato i wakacje nie oznaczają już tylko wyjazdów i włóczenia się po osiedlu, ale też czas remontów i malowania. Już wiosną żona uruchamia playlistę, na której numerem jeden jest niezmiennie „Chodź, pomaluj mój świat”. Światem jest kuchnia albo duży pokój. Kolor może być żółty, może być niebieski. Albo klasycznie biały – zawsze się coś wybierze. Jakbyśmy grali w reklamie hipermarketu budowlanego. Państwo Groblińscy byli smutni i zniechęceni, ale pomalowali swój świat na żółto i na niebiesko i proszę… Szczęście, uśmiech do zdjęcia i fiku-miku w odmalowanej sypialni. Ale… zanim do tego dojdzie, czeka nas długa gra wstępna. Mycie, gipsowanie, gładzenie, malowanie. Ale przede wszystkim – i od tego zacznijmy – czekają nas prace przygotowawcze. Trzeba poodsuwać meble, zdjąć ze ścian obrazki, popakować książki i bibeloty, podłogę osłonić gazetami, co się da – owinąć folią. A czego się nie da owinąć folią… wszystko się da owinąć folią (czego dowiódł artysta Christo), może z wyjątkiem samej folii.

Lubię pokoje przygotowane do malowania. Na środku meble na kupie: łóżko dosunięte do biurka, na łóżku krzesło, na biurku szafka nocna. Czasami myślę: a gdyby tak to zostawić? Mógłbym pracować przy biurku, leżąc w łóżku. A gdyby brakowało mi ruchu, mógłbym biegać wokół wyspy meblowej. Albo przechadzać się wolnym krokiem, oglądając ślady po obrazach. Czyż to nie piękne, że miejsca, w których wisiały dzieła sztuki, zachowują dziewiczą niemal czystość? Jasność wydobyta z otoczenia przybrudzonego pyłem świata jest jak biel płótna, przed którym staje malarz. Nie koniec na tym – na podłodze znajdujemy kolejne skarby. Wszystko, co wpadło za szafę, za pianino, pod łóżko i przeleżało tam – mimo poszukiwań – do czasu wielkiego odsuwania. Zgubiony kolczyk, bilet do teatru, 20-groszowa moneta, świadectwo szczepienia psa. Gotowy asamblaż w naszej pokojowej galerii. Trójwymiarowy kolaż wspomnień.

Prawdziwa sztuka robi z nami coś podobnego. W poetyckiej logice rejestry języka i sfery rzeczywistości są cudownie poprzesuwane, jakby świat był pokojem przygotowanym do malowania. Na ścianę tego pokoju wyobraźnia rzuca cień radosnej lub smutnej przeszłości. Olśnienia, chwile tryumfu, miłosne ekstazy. Dziecięce tragedie, rodzinne konflikty i traumy dziedziczone z pokolenia na pokolenie. Wszystko się zapisuje i wyświetla – działa uruchomiona camera obscura podświadomości. Zapisuje się, ale gdzie? W umyśle, w sercu? A może w ciele?

W filmie „Nomadland” główna bohaterka zostawia swój dom w umarłym po upadku przemysłu miasteczku i wyrusza w drogę. Zamieszkuje w kamperze, samochodzie przerobionym na mieszkanie. Twierdzi, że prawdziwy dom wozi ze sobą, bo mamy go w sobie. Niemniej jednak zabiera ze sobą zestaw porcelanowych talerzy – rodzinną pamiątkę, o którą mogą zaczepić się wspomnienia. I pudełko ze zdjęciami. Te można układać, porządkować, wkleić do albumu. Można je też zeskanować i pokolorować w jakimś graficznym programie. Pomalować swój świat? Wnętrz kamperów się pewnie nie maluje, najwyżej czyści i odświeża. A wnętrza ludzi? Każdy sam tutaj sprząta czy wynajmuje firmę psychologiczną?

Mikołaj Sęp-Szarzyński w jednym ze swoich sonetów pisze: Ten nasz dom — ciało — dla zbiegłych lubości (…) Upaść na wieki żądać nie przestanie. To dopiero jazda! Dom, który czegoś chce. Kupujesz czy wynajmujesz mieszkanie, a ono ma swoje cele i pragnienia, w dodatku niezbyt przystojne. I co z takim zrobić? Pracować nad nim? Malować, remontować? A może wysłać do szkoły, żeby się nauczył porządku? Dostanie pracę domową i zajmie się czymś pożytecznym.

PS. Mój dom w szkole dla domów dostał do napisania wypracowanie „Twój ulubiony kolor”. Obawiam się, że poprosi moją żonę o pomoc.

PPS. Na zdjęciu inny dom, kolega z klasy.


Autor
Piotr Grobliński, poeta, dziennikarz, publicysta kulturalny. Urodzony w 1966 roku w Łodzi. Jako poeta i recenzent debiutował w 1986 roku w „Odgłosach”. Opublikował sześć tomików poetyckich: Błękitne lustro aksjologii (1990), Filozoficzne aspekty tramwaju (1995), Zgodnie z regułą splotów (1997), Festiwale otwartych balkonów (2005), Inne sprawy dla reportera (2012), Karma dla psów (2018), a także zbiorów felietonów Depilacja okolic serca (2014) i Wanna na wydaniu (2020). Pracuje w Łódzkim Domu Kultury jako redaktor specjalizującego się w poezji wydawnictwa Kwadratura. Ponadto redaguje portal SNG Kultura. Publikuje felietony, reportaże i recenzje książek oraz spektakli teatralnych, m.in. w „Kalejdoskopie”, prowadzi spotkania z ludźmi kultury. Pomysłodawca i członek kapituły nagrody Armatka Kultury.

16.01.2025 | Piotr Grobliński

Felietony

DYREKTOR

Szczerze mówiąc, nie wyglądał. Nie wyglądał nawet na emerytowanego dyrektora. Nie wyglądał też na bezdomnego. Coś pomiędzy – wyglądał, jakby z kiedyś porządnie ubranego, pewnego siebie mężczyzny ktoś spuścił powietrze. Wyglądał trochę jak bałwan w trzecim dniu odwilży. Ale miał w oczach jakąś radość, rozmarzenie.

CZYTAJ DALEJ +

09.01.2025 | Piotr Grobliński

Felietony

PIERWSZA ROCZNICA ŚMIERCI

Równo rok temu odeszła od nas wyjątkowa osoba - pani Barbara Grzelak, człowiek wielkiego serca, przyjaciółka artystów, twórczyni fundacji SNG Kultura i Sport. Z tej okazji przypominam swój tekst, który ukazał się w czerwcowym numerze "Kalejdoskopu".

CZYTAJ DALEJ +