Szczepan Twardoch udzielił ciekawego wywiadu. W rozmowie z Grzegorzem Wysockim mówił o polityce, polskiej szkole, ulubionych pisarzach, swojej nowej powieści. Oczywiście także o Ślązakach i Ukrainie. Nie ze wszystkim, co powiedział, się zgadzam, ale też rzadko zgadzamy się z kimś w stu procentach. Nie o to zresztą chodzi – o tym też mówił w wywiadzie. Ten wątek pojawił się przy okazji Rymkiewicza – Twardoch go ceni, głównie za książki eseistyczne, choć niekoniecznie zgadza się z sympatiami politycznymi autora „Samuela Zborowskiego”. Poza tym lubi Sándora Máraiego i Ernsta Jüngera. Niezły zestaw.
W wątku politycznym Twardoch prezentuje krytyczny symetryzm, zrównując geriatryczny klub KOD-u z babuniami z Radia Maryja – ta sama ortodoksja z jednym kryterium oceny świata. Zrównuje też ministra Czarnka z ministrą Nowacką – oboje nie znają się na literaturze. Nie byłoby to moim zdaniem wielkim problemem, gdyby nie brali się za majstrowanie przy kanonie lektur. Nowacka Czarnkiem w spódnicy? Czarnkiem a rebours? Lustrzanym odbiciem Czarnka? Metafora lustra jest o tyle trafna, że gdy odwracamy głowę w prawo, to nasze lustrzane odbicie spogląda w lewo. Gdy PiS buduje, to anty-PiS rujnuje. I vice versa. Można sobie zrobić tabelkę.
Z taką tabelką to w ogóle jest problem. Zaszufladkowanie to właściwie zarubrykowanie – powiesz coś lub napiszesz i trafiasz w (nie)odpowiednią rubrykę. W kolejnych wersach tabeli masz już wpisane gotowe odpowiedzi. Tak działają bańki w mediach społecznościowych, tak ludzie nawzajem o sobie myślą. Jeśli cenisz Rymkiewicza, to jesteś prawakiem obżerającym się mięsem i nieznoszącym rowerzystów. Jeśli sprzeciwiasz się wycięciu drzew w okolicy, to musisz być lewicowym aktywistą uczulonym na dźwięk kościelnych dzwonów. Jeśli drażnią cię absurdalne feminatywy, to na pewno się nie zaszczepiłeś. I tak dalej. Człowiek coś tam sobie myśli, kręci głową, mruży oczy, ale w zwierciadle opinii innych i tak wygląda jak na zdjęciu do legitymacji.
Oprócz metafory zwierciadła do opisu politycznych różnic można użyć metafory podkowy. Teoria podkowy mówi o zbieżnościach w poglądach ekstremistów z obu krańców politycznego spektrum. Ale czemu stosować ją do ekstremistów? Może ciekawszy poznawczo od podziału na dwa obozy i symetrystyczny środek, będzie podział na trzy, przy czym w niektórych sprawach lewy i prawy koniec nieoczekiwanie się zbliżają. Pisałem już o tym: za zachowaniem nierentownego połączenia kolejowego mogą być zarówno lewicowcy zatroskani o dojeżdżających do pracy, jak i konserwatywni zwolennicy lokalnych tradycji. Lewicowe feministki mogą protestować przeciwko wyzyskowi kobiet w przemyśle porno i w tej krytyce spotkają się z prawicowymi moralistami walczącymi ze zgorszeniem. A kto walczy dziś o zachowanie gotówki? Lewicowi obrońcy najmniejszych biznesów, jakichś straganików, sklepików, punktów dorabiania kluczy itp., gdzie nie można płacić kartą, bo właścicieli nie stać na terminal i na prowizje od niewielkich transakcji. Ale też libertarianie niechętni kontroli ze strony państwa, które chce wiedzieć, kto komu i za co.
Najświeższym przykładem takiego podkowiastego zbliżenia jest sprawa wolnej Wigilii. Projekt lansuje lewicowa ministra, chcąca pracownikom nieba przychylić. Lewica najchętniej zrobiłaby 8-godzinny tydzień pracy. Jak śpiewał zespół Lao Che: Chcę siedem niedziel w tygodniu, ale płatnych i to na umowę. Druga strona nie może w tym przypadku odmówić, wszak Wigilia religijne święto zapowiada i wolny dzień śpiewaniu kolęd od rana będzie sprzyjać. Przeciwny jest – jak prawie zawsze – liberalny środek zatroskany o poziom PKB. To z pracy bierze się bogactwo – przekonują ekonomiści. I podatki – dodaje minister. Podobno pieniądze szczęścia nie dają, ale czy dają je podkowy? Zresztą prawdziwych kowali już nie ma. Na szczęście podkowę można kupić w Internecie. Podobnie jak powieści Twardocha.
Felietony
Szczerze mówiąc, nie wyglądał. Nie wyglądał nawet na emerytowanego dyrektora. Nie wyglądał też na bezdomnego. Coś pomiędzy – wyglądał, jakby z kiedyś porządnie ubranego, pewnego siebie mężczyzny ktoś spuścił powietrze. Wyglądał trochę jak bałwan w trzecim dniu odwilży. Ale miał w oczach jakąś radość, rozmarzenie.
Felietony
Równo rok temu odeszła od nas wyjątkowa osoba - pani Barbara Grzelak, człowiek wielkiego serca, przyjaciółka artystów, twórczyni fundacji SNG Kultura i Sport. Z tej okazji przypominam swój tekst, który ukazał się w czerwcowym numerze "Kalejdoskopu".