Teksty / Felietony / ŁAPANIE RÓWNOWAGI

Spróbujmy wyobrazić sobie równowagę. Zwizualizować sobie to pojęcie. Co tam widzimy przed oczyma duszy? Już budowa słowa podsuwa rozwiązanie – widzimy wagę, taką szalkową. Być może tę z alegorycznych przedstawień sprawiedliwości, być może tę zapamiętaną z dzieciństwa, gdy na targu kupowało się ziemniaki czy pomidory. Sprzedawca na jednej szali kładł odważnik, na drugą ładował towar, a dwa dzióbki musiały się spotkać na równym poziomie.Albo może inne wyobrażenie – równowaga to balansujący na linie cyrkowiec, który uważnie stawia stopy na rozwieszonej pod kopułą namiotu linie. W rękach trzyma długi kij, pomagający utrzymać równowagę. Trzecia propozycja to dziecko uczące się jeździć na rowerze. Tu też ważny jest kijek, ale tym razem trzyma go ktoś inny – biegnący za rowerkiem dziadek, który pokrzykuje: spróbuj złapać równowagę!

Dobra rada i w zasadzie uniwersalna – wszystkim nam się przyda równowaga. Tylko jak ją osiągnąć? Wszelkie opisy kończą się fiaskiem, a właściwie to odwołaniem się do wyczucia, intuicji. Można próbować wyjaśniać dziecku, że powinno balansować, skręcać delikatnie kierownicę, przechylać się w drugą stronę. Tylko czy to nas przybliża do równowagi? Teoria jest potrzebna w szkołach nauki jazdy (samochodem), w przypadku roweru liczy się tylko praktyka. Czasami można nie zauważyć, że dorosły już puścił kijek i że jedziemy sami. A gdy jeździć uczą się dorośli? Ostatnio obserwowałem pierwszą lekcję jazdy konnej zaawansowanego (wiekiem) adepta. Instruktor o wyglądzie dżokeja, co to niejedną Wielką Pardubicką wygrywał, udzielał wielu cennych rad, mówił o liniach łączących bark, udo i stopę, ustawiał uczniowi pozycję kolana, pokazywał ruchy. Ale w efekcie przesłanie było proste (i skomplikowane zarazem) – trzeba wyczuć konia i dostosować się do jego kroków. No i odpowiednio ruszać głową… dosłownie, a nie metaforycznie.

Przejdźmy od szczegółu do życiowych uogólnień, od równowagi na rowerku do równowagi w życiu. Równowagi zalecanej we wszelkich poradnikach i artykułach popularyzatorów wiedzy psychologicznej. Człowiek powinien ułożyć sobie życie w sposób zrównoważony, znaleźć balans między pracą a odpoczynkiem (inne wersje: między pracą a życiem osobistym, między pracą a przyjemnościami). Z reguły w tej układance są tylko dwa elementy: praca i coś, co pracą nie jest. Takie ujęcie tematu ma jednak poważne konsekwencje – wszelką aktywność wtłacza się w którąś z dwóch szufladek i tak zaczyna o niej myśleć. Ale czy na przykład uczenie wnuka jazdy na rowerku jest pracą? Odpoczynkiem? A czym jest opiekowanie się w ramach wolontariatu przewlekle chorymi? W pewnym sensie jest może przyjemnością, ale tylko w pewnym sensie. Co gorsza, jeżeli o spotkaniach z przyjaciółmi zaczynamy myśleć w kategoriach rozrywki, to i przyjaźń stanie się dla nas rozrywką. Jeszcze gorzej, gdy o opiece nad bliskimi zaczniemy myśleć jako o pracy i domagać się za nią wynagrodzenia.

Problemem jest chyba upraszczający podział, skupienie się na tylko dwóch (spośród wielu) aspektach rzeczywistości. Poniekąd jest to kwestia czysto językowa, kwestia mniej lub bardziej precyzyjnego rozróżnienia – przyjemności można przecież podzielić na kilka rodzajów, pojęcie pracy można rozumieć szeroko lub ściśle. Ale to coś więcej niż słowa… Ktoś pracuje w w dużej firmie w wielkim mieście. Jest wiecznie zajęty, zapracowany, zestresowany. Z czasem staje się przemęczony i wypalony. Postanawia odnaleźć w życiu równowagę, zaczyna uprawiać sport. Dzieli czas między pracę i aktywny odpoczynek. Powraca mu życiowa energia, wydaje się, że jest lepiej. Ale z czasem okazuje się, że nie ma znajomych, ma tylko kolegów z pracy i z biegowych tras. Nie żeby wcześniej dużo czytał, ale teraz nie czyta już wcale, bo nie ma czasu. A i ochoty też raczej nie ma. Pracuje tyle co dawniej, trenuje coraz więcej. Struna się napina…

Pojęcia równowagi używa się też w polityce, na przykład dla opisu sytuacji międzynarodowej. Tu też przez lata panowała opowieść o dwóch obozach, ale dziś mówi się o systemie wielobiegunowym (policentrycznym). Świat jako arena ścierania się wpływów kilku mocarstw – już nie tylko USA i Rosja, ale też Chiny i Unia Europejska tworzą system politycznej równowagi.  Wzajemnie trzymają się w szachu (szachy dla trzech osób wynaleziono w XVIII wieku). Może takiej wielobiegunowej równowagi potrzeba nam w życiu, może potrzeba balansu między pracą, odpoczynkiem, rozwojem duchowym, budowaniem relacji z innymi ludźmi, kontaktem z naturą i sztuką, medytacją i wyciszeniem (można tu coś sobie dopisać wedle uznania). Przy czym poszczególne pola naszej aktywności (albo bierności) mogą na siebie nachodzić, granice mogą się zacierać, życiowa energia może między nimi przepływać. Takie przepływy harmonizują układ, nas stabilizują. Nie chodzi bowiem o pojmowanie życia jako tabelki do wypełnienia w myśl przepisu na idealnie zbilansowany tydzień. Chodzi o wyczucie ruchu konia, na którym jedziemy.

 

Foto: Dimitris Vetsikas z Pixabay


Autor
Piotr Grobliński, poeta, dziennikarz, publicysta kulturalny. Urodzony w 1966 roku w Łodzi. Jako poeta i recenzent debiutował w 1986 roku w „Odgłosach”. Opublikował sześć tomików poetyckich: Błękitne lustro aksjologii (1990), Filozoficzne aspekty tramwaju (1995), Zgodnie z regułą splotów (1997), Festiwale otwartych balkonów (2005), Inne sprawy dla reportera (2012), Karma dla psów (2018), a także zbiorów felietonów Depilacja okolic serca (2014) i Wanna na wydaniu (2020). Pracuje w Łódzkim Domu Kultury jako redaktor specjalizującego się w poezji wydawnictwa Kwadratura. Ponadto redaguje portal SNG Kultura. Publikuje felietony, reportaże i recenzje książek oraz spektakli teatralnych, m.in. w „Kalejdoskopie”, prowadzi spotkania z ludźmi kultury. Pomysłodawca i członek kapituły nagrody Armatka Kultury.

16.01.2025 | Piotr Grobliński

Felietony

DYREKTOR

Szczerze mówiąc, nie wyglądał. Nie wyglądał nawet na emerytowanego dyrektora. Nie wyglądał też na bezdomnego. Coś pomiędzy – wyglądał, jakby z kiedyś porządnie ubranego, pewnego siebie mężczyzny ktoś spuścił powietrze. Wyglądał trochę jak bałwan w trzecim dniu odwilży. Ale miał w oczach jakąś radość, rozmarzenie.

CZYTAJ DALEJ +

09.01.2025 | Piotr Grobliński

Felietony

PIERWSZA ROCZNICA ŚMIERCI

Równo rok temu odeszła od nas wyjątkowa osoba - pani Barbara Grzelak, człowiek wielkiego serca, przyjaciółka artystów, twórczyni fundacji SNG Kultura i Sport. Z tej okazji przypominam swój tekst, który ukazał się w czerwcowym numerze "Kalejdoskopu".

CZYTAJ DALEJ +