Teksty / Felietony / INSTYTUCJONALNIE

Stworzona w latach sześćdziesiątych instytucjonalna teoria sztuki zakłada, że dziełem sztuki jest to, co za sztukę zostało uznane przez „świat sztuki” (artworld), czyli wyspecjalizowane instytucje, krytyków, historyków i kolekcjonerów. Nieco upraszczając można powiedzieć, że sztuką jest to, co wystawia się w galeriach. Wcześniej spierano się, czy sztuka opisuje świat czy może raczej wyraża emocje artysty – nowa koncepcja podeszła do sprawy od innej strony. Teraz sztuką mogły być różne rzeczy i różnym celom mogły one służyć. Decydowało przekonanie, że coś nią właśnie jest. Oczywiście przekonanie specjalistów, ludzi obeznanych i wyrobionych. Tak skrojona definicja ma swoje zalety – wszystkie poprzednie nigdy nie obejmowały całości zjawisk, z jakimi odbiorcy sztuki mieli do czynienia. Artyści zawsze wymyślili coś, co przekraczało definicję. Ale koncepcja instytucjonalna ma też wady, np. podatność na artystyczną i intelektualną hochsztaplerkę. Albo niezrozumienie ze strony mniej wyrobionej publiczności.

Kiedyś napisałem reportaż o paniach pilnujących wystaw w muzeum sztuki. Wdzięczne za zainteresowanie, opowiedziały mi wiele ciekawych historii z zaplecza muzealnej rzeczywistości. Na przykład o artyście, który wystawił w muzeum obiekt złożony z piasku, kamieni, jakichś odpadów i czegoś tam jeszcze, co w ogólnym wyrazie wydało się pani sprzątaczce kupą śmieci. Oburzona, że na godzinę przed wernisażem coś takiego poniewiera się w sali wystawowej, zrobiła z tym porządek. Na szczęście dzieło udało się odnaleźć na śmietniku i wspólnym wysiłkiem pracowników zrekonstruować (zapewne w trochę zmienionej formie). A przecież pani sprzątaczka też była przedstawicielem instytucji kultury. No chyba, że pracowała w firmie zewnętrznej.

Instytucjonalna koncepcja rozszerza granice sztuki. W galeriach i muzeach pojawiają się bardzo różne artefakty – już nie tylko obrazy, rzeźby czy fotografie, ale też filmy, meble i przedmioty użytkowe, ubrania mniej lub bardziej sławnych projektantów. Pojawiają się rekonstrukcje mieszkań artystów i opisy dzieł (w zastępstwie samych dzieł), przedmioty gotowe i niegotowe, performensy i happeningi. Największe muzeum amerykańskie (Metropolitan Museum of Art) ma w kolekcji obrazy Giotta, Rafaela, Vermeera, Rembrandta, van Gogha, ale ma też dział mody. Ubrania, suknie, dodatki, kostiumy kąpielowe. Cała historia kostiumów kąpielowych od końca XIX do początków XXI wieku. Botticelli i bikini. Karl Lagerfeld dla domu mody Chanel – dwa kółeczka, dwa trójkąciki, cztery sznureczki. Naprawdę niedaleko temu do nowych szat… cesarza. Może krawcy-oszuści z baśni Andersena wyznawali instytucjonalną koncepcję stroju. Szatą jest to, co się za szatę uważa na dworze (cesarskim).

Instytucjonalną koncepcję można przenieść do wielu dziedzin życia. Na przykład zapytajmy, czym jest sport. Oczywiście tym, co się za sport uważa. Kiedyś to były zapasy, biegi, rzut dyskiem i wyścigi rydwanów. Dziś na igrzyskach jeździ się na deskorolce, a sportowa rubryka w gazecie donosi o sukcesach e-sportowców (czyli gości spędzających pół życia przed komputerem). Może za kilka lat w programie igrzysk będzie skakanka, gra w klasy lub chińczyk? Albo ścieranie kurzu lub zamiatanie podłogi (curlingowi niewiele zresztą do tego zamiatania brakuje). Powstaje jednak pytanie: Czy istnieją jakieś naturalne dyscypliny i konkurencje? Czy jest jakaś esencja pojęcia, jakieś cechy odróżniające sport od innych aktywności? Jeśli nie, to wszystko jest kwestią umowy i sportem może być właściwie każda rywalizacja. Jeśli istnieje idea sportu (w świecie idei, a nie w świecie działaczy sportowych), to jednak bieganie jest bardziej sportem niż krojenie cebuli na czas.

Albo weźmy małżeństwo (mówi się „weźmy ślub”). Weźmy zatem pod lupę definicję małżeństwa. Nawet otwarci na różnorodność Grecy uważali je za związek mężczyzny i kobiety. Dziś nie wszyscy tak myślą, niektórzy inaczej rozumieją to słowo, nazywając (chcąc nazywać) małżeństwem każdy związek dwóch kochających się osób. Ale dlaczego właściwie tylko osób? Ludzie kochają też przecież swoje samochody, miejsca, w których byli, kluby piłkarskie. Instytucjonalna definicja małżeństwa głosiłaby, że małżeństwem będzie taki związek, który za małżeństwo uznamy. Czy zatem wchodzi w grę ślub z Barceloną albo Realem? Na pewno byliby chętni na takie szaleństwo. Czy robiliby tym komuś krzywdę? Językowi? Powadze innych małżeństw? Cały problem w tym, czy pojęcia, które kryją się za słowami, są jedynie naszym konstruktem, czy może jednak odpowiadają czemuś istniejącemu obiektywnie, co próbujemy odkryć.

 


Autor
Piotr Grobliński, poeta, dziennikarz, publicysta kulturalny. Urodzony w 1966 roku w Łodzi. Jako poeta i recenzent debiutował w 1986 roku w „Odgłosach”. Opublikował sześć tomików poetyckich: Błękitne lustro aksjologii (1990), Filozoficzne aspekty tramwaju (1995), Zgodnie z regułą splotów (1997), Festiwale otwartych balkonów (2005), Inne sprawy dla reportera (2012), Karma dla psów (2018), a także zbiorów felietonów Depilacja okolic serca (2014) i Wanna na wydaniu (2020). Pracuje w Łódzkim Domu Kultury jako redaktor specjalizującego się w poezji wydawnictwa Kwadratura. Ponadto redaguje portal SNG Kultura. Publikuje felietony, reportaże i recenzje książek oraz spektakli teatralnych, m.in. w „Kalejdoskopie”, prowadzi spotkania z ludźmi kultury. Pomysłodawca i członek kapituły nagrody Armatka Kultury.

16.01.2025 | Piotr Grobliński

Felietony

DYREKTOR

Szczerze mówiąc, nie wyglądał. Nie wyglądał nawet na emerytowanego dyrektora. Nie wyglądał też na bezdomnego. Coś pomiędzy – wyglądał, jakby z kiedyś porządnie ubranego, pewnego siebie mężczyzny ktoś spuścił powietrze. Wyglądał trochę jak bałwan w trzecim dniu odwilży. Ale miał w oczach jakąś radość, rozmarzenie.

CZYTAJ DALEJ +

09.01.2025 | Piotr Grobliński

Felietony

PIERWSZA ROCZNICA ŚMIERCI

Równo rok temu odeszła od nas wyjątkowa osoba - pani Barbara Grzelak, człowiek wielkiego serca, przyjaciółka artystów, twórczyni fundacji SNG Kultura i Sport. Z tej okazji przypominam swój tekst, który ukazał się w czerwcowym numerze "Kalejdoskopu".

CZYTAJ DALEJ +