Teksty / Felietony / FAŁSZYWY TON B

Stefan Kisielewski mówił: „Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju!”. Socjalizm podobno już się skończył, a my nadal rozwiązujemy problemy przez nas samych stworzone. Przykład pierwszy z brzegu – odbetonowywanie miast.

Już samo słowo jest nieco pokraczne, choć przecież mogło być gorzej, np. mógł powstać program debetonizacji aglomeracyjnej. To nieco pokraczne słowo nazywa całkiem słuszną ideę. W miastach jest za dużo betonu, trzeba by to zmienić, dodać nieco zieleni, tak by miejskie wyspy ciepła latem przestały być wyspami bezludnymi, by jakieś życie powróciło na miejskie place wyłożone granitową kostką. Byłoby ładniej, przyjemniej i zdrowiej. Tyle tylko że…

Ulicę Knychalskiego wyremontowano w 2017 roku – jednocześnie z oddaniem do użytku pobliskiego dworca. Elegancka nawierzchnia z granitowej kostki, drzewka, ławeczki, estetyczne kosze na śmieci. Uliczka łączy dwa sztandarowe przykłady łódzkiej betonozy – plac Dąbrowskiego z absurdalnie przeskalowaną fontanną z równie przeskalowanym dworcem, wokół którego roztacza się pustynia granitowej kostki zakończona ślimakami śródmiejskich autostrad. No i to właśnie ta uliczka została wytypowana do programu Odbetonowanie terenów miejskich, dofinansowanego zresztą z pieniędzy unijnych. Betonowanie sprzed ośmiu lat też zawdzięczamy funduszom unijnym, tyle że z innego programu. Znałem kamieniarza, którego firma była podwykonawcą na budowie dworca. To było zlecenie! Interes życia – twierdził. Ciekawe, czy debetonizacja będzie takim interesem dla innej firmy. A jest co odbetonowywać – do budowy całej trzypoziomowej konstrukcji dworca wykorzystano 750 tysięcy metrów sześciennych betonu i 70 tysięcy ton stali. Tak się wtedy pisało, im więcej, tym lepiej.

Podobnie jak z betonowaniem jest z remontami ulic. Ileż to dróg w naszych miastach z małych uliczek awansowało do ligi trzypasmowych arterii, by przy okazji kolejnej odmiany urbanistycznych mód stracić po jednym pasie w każdym kierunku na rzecz szerokiego chodnika bądź rowerowej ścieżki. Kora mogłaby o tym napisać piosenkę dla zespołu Maanam:

Poszerzanie i zwężanie, poszerzanie i zwężanie,
Ruch, magnetyczny ruch, do-finansowanie.

I znowu – idea być może słuszna, gorzej z realizacją. Z marnotrawstwem czasu, pieniędzy i energii spowodowanym… no właśnie: czym? Bezmyślnością, zmianą warunków, cynizmem? Może tak to ma się kręcić – ktoś musi układać, by zrywać mógł ktoś. Ktoś likwidował małe biblioteki i wyprzedawał całe księgozbiory, by po paru latach ktoś inny mógł od nowa tworzyć sieć nowoczesnych placówek upowszechniania kultury. No to do następnego razu!

 

 

 


Autor
Piotr Grobliński, poeta, dziennikarz, publicysta kulturalny. Urodzony w 1966 roku w Łodzi. Jako poeta i recenzent debiutował w 1986 roku w „Odgłosach”. Opublikował sześć tomików poetyckich: Błękitne lustro aksjologii (1990), Filozoficzne aspekty tramwaju (1995), Zgodnie z regułą splotów (1997), Festiwale otwartych balkonów (2005), Inne sprawy dla reportera (2012), Karma dla psów (2018), a także zbiorów felietonów Depilacja okolic serca (2014) i Wanna na wydaniu (2020). Pracuje w Łódzkim Domu Kultury jako redaktor specjalizującego się w poezji wydawnictwa Kwadratura. Ponadto redaguje portal SNG Kultura. Publikuje felietony, reportaże i recenzje książek oraz spektakli teatralnych, m.in. w „Kalejdoskopie”, prowadzi spotkania z ludźmi kultury. Pomysłodawca i członek kapituły nagrody Armatka Kultury.

23.05.2025 | Piotr Grobliński

Felietony

TRAMWAJEM DO ŚLUBU

Za moich czasów przed ślubem kościelnym trzeba było wziąć ślub cywilny. Nie było wyboru, więc wziąłem, ale dużej wagi do tego cywilnego nie przywiązywałem. Ubrałem się jak zwykle, do urzędu pojechałem tramwajem, podpisałem i... czekałem na ślub właściwy. Sam wybrałem nie tylko wybrankę, ale też ważniejszą dla mnie ceremonię.

CZYTAJ DALEJ +

16.05.2025 | Piotr Grobliński

Felietony

SZAFA ZDOBI CZŁOWIEKA?

Mam ostatnio okazję z bliska obserwować pracę aktora nad rolą. Przygotowujemy spektakl na podstawie noweli czy - jak chcą niektórzy - reportażu Władysława Reymonta "Pielgrzymka do Jasnej Góry". Zrobiłem adaptację, jestem współreżyserem, można zatem powiedzieć, że śledzę sprawy od środka. Trwają próby, aktor czyta, mówi, myli się, szuka właściwej interpretacji, ustalamy, jak ma się poruszać po scenie

CZYTAJ DALEJ +