Teksty / Felietony / CZYTANIE KSIĘGI ROZMÓW

Przypomniały mi się Rozmowy na koniec wieku. Taki program telewizyjny z końca lat 90. Katarzyna Janowska i Piotr Mucharski pytali wybitne postaci polskiej kultury, nauki i religii o różne ważne sprawy. Rozmowy ciekawe, inteligentne, wyważone, świetnie filmowane. Może było w nich trochę intelektualnego snobowania się (te wszystkie niezwykłe miejsca wybierane na realizację programu, te przywoływane cytaty), ale lubiłem to oglądać. Na tyle lubiłem, że kupiłem wydanie książkowe z zapisem tych wywiadów. I oto leżą przede mną wydane przez Znak trzy tomy Rozmów na koniec wieku i dodatkowo dwa tomy Rozmów na nowy wiek (w 2000 roku program zmienił tytuł). Na okładkach małe zdjęcia zaproszonych gości – co za nazwiska! W pierwszym tomie m.in. Czesław Miłosz, Jacek Woźniakowski, Stanisław Lem, Stefan Świeżawski, ks. Tischner, Andrzej Wajda, Jerzy Nowosielski, Jan Andrzej Kłoczowski OP, Jerzy Turowicz. W drugim m.in. Ryszard Kapuściński, Gustaw Holoubek, Gustaw Herling-Grudziński, Adam Zagajewski, abp. Józef Życiński, Krystian Lupa. W trzecim choćby Erwin Axer, Michał Heller, Ireneusz Kania, Wojciech Kilar, Jan Lebenstein. I tak dalej… W piątym tomie ci, którzy i dziś nadają ton – Tadeusz Sławek, Andrzej Stasiuk, Paweł Śpiewak, Olga Tokarczuk.

No właśnie, przypomniały mi się Rozmowy Janowskiej i Mucharskiego trochę w związku z Olgą Tokarczuk, a właściwie z obejrzanym w telewizji wywiadem Moniki Olejnik, która z Olgą Tokarczuk rozmawiała na tle potężnych regałów z książkami we wrocławskim Domu Literatury. Pół godziny z pisarką w dzisiejszej telewizji to jest niezwykłe osiągnięcie. Gdyby jeszcze panie więcej mówiły o literaturze, a mniej o polityce, patriarchacie, LGBT i kryzysie kościoła… Gdyby Monika Olejnik nie sugerowała w pytaniach odpowiedzi, gdyby Olga Tokarczuk miała do powiedzenia tyle, co choćby – pozostając w kategorii „polscy nobliści” – Czesław Miłosz… Ale nie można mieć wszystkiego, więc nie narzekam, zasiadam i oglądam, zagryzając słone paluszki, a potem już własne palce.

Lubię (niektóre) książki Olgi Tokarczuk, przeczytałem zresztą (prawie) wszystkie. Całkiem nawet lubię samą Olgę Tokarczuk, która ma bardzo miły głos. No ale co tym głosem wygaduje… Jakoś przeżyłem porównania Polski z Białorusią, stwierdzenie, że patriotyzm to pojęcie niepasujące do XXI wieku, dałem radę przy wyrzekaniu na „boleśnie kąsający patriarchat”. Ale gdy okazało się, że czułość – swoje ulubione słowo, które zastąpić ma „bohaterstwo” i „solidarność”, Noblistka z dumą zauważyła na protestach w sprawie prawa do aborcji – nie wytrzymałem. Czułość i aborcja? Zakląłem szpetnie i przestałem oglądać. – Znowu będziesz się kłócił z telewizorem? – zapytała żona. – No przecież wyłączyłem.

Wyłączyłem, ale czy to jest rozwiązanie? Czy tak właśnie należy? Nie oglądać wiadomości, nie czytać gazet, nie dyskutować o polityce, o niczym właściwie nie dyskutować. Być chłodnym, ani zimnym, ani gorącym? Dać sobie i innym spokój? Nie polemizować (zwłaszcza na Facebooku i na rodzinnych imprezach), bo i tak nikogo się nie przekona. Nie słuchać innych, bo tylko się człowiek zdenerwuje. Znaleźć sobie ulubionego publicystę i potakiwać mu rytualnie. Albo dla oszczędności samemu zostać swoim ulubionym publicystą… Albo po butelce wina przeprowadzać z samym sobą rozmowy na koniec wieku… średniego. To byłby jednak absurd.

Inne sobie zadaję ćwiczenie. Codziennie czytać jeden wywiad z Rozmów i w każdym znajdować coś mądrego, intrygującego, nad czym warto się zastanowić. Każdy ma przecież coś ciekawego do powiedzenia. Zaczynam od Olgi Tokarczuk, która mówi, że się nie rozpoznaje w książkach napisanych kilka lat temu. I że to przykre uczucie, ale też powód do radości: Dobrze mieć poczucie, że jest się w ruchu. To jeszcze jeden dowód na to, że nasze ja to proces, a nie statyczny twór. Raczej nigdy tak o tym nie myślałem. Nauczyłem się w przedszkolu wierszyka-zagadki: Ja to ja, a ty to ty. Kto jest głupi – ja czy ty? i tego się trzymałem. A tu koncepcja, że ja dzisiejszy i ja sprzed 20 lat to w zasadzie różne osoby. Kto jest wobec tego głupi? Ja czy ja? Olga Tokarczuk powiedziała o tym 20 lat temu. Dziś być może myśli inaczej, skoro jej ja to dynamiczny proces. A może myśli tak samo i wciąż się zmienia – trudno tu uciec od paradoksów.


Autor
Piotr Grobliński, poeta, dziennikarz, publicysta kulturalny. Urodzony w 1966 roku w Łodzi. Jako poeta i recenzent debiutował w 1986 roku w „Odgłosach”. Opublikował sześć tomików poetyckich: Błękitne lustro aksjologii (1990), Filozoficzne aspekty tramwaju (1995), Zgodnie z regułą splotów (1997), Festiwale otwartych balkonów (2005), Inne sprawy dla reportera (2012), Karma dla psów (2018), a także zbiorów felietonów Depilacja okolic serca (2014) i Wanna na wydaniu (2020). Pracuje w Łódzkim Domu Kultury jako redaktor specjalizującego się w poezji wydawnictwa Kwadratura. Ponadto redaguje portal SNG Kultura. Publikuje felietony, reportaże i recenzje książek oraz spektakli teatralnych, m.in. w „Kalejdoskopie”, prowadzi spotkania z ludźmi kultury. Pomysłodawca i członek kapituły nagrody Armatka Kultury.

16.01.2025 | Piotr Grobliński

Felietony

DYREKTOR

Szczerze mówiąc, nie wyglądał. Nie wyglądał nawet na emerytowanego dyrektora. Nie wyglądał też na bezdomnego. Coś pomiędzy – wyglądał, jakby z kiedyś porządnie ubranego, pewnego siebie mężczyzny ktoś spuścił powietrze. Wyglądał trochę jak bałwan w trzecim dniu odwilży. Ale miał w oczach jakąś radość, rozmarzenie.

CZYTAJ DALEJ +

09.01.2025 | Piotr Grobliński

Felietony

PIERWSZA ROCZNICA ŚMIERCI

Równo rok temu odeszła od nas wyjątkowa osoba - pani Barbara Grzelak, człowiek wielkiego serca, przyjaciółka artystów, twórczyni fundacji SNG Kultura i Sport. Z tej okazji przypominam swój tekst, który ukazał się w czerwcowym numerze "Kalejdoskopu".

CZYTAJ DALEJ +